A klasa: 16 zwycięstwo żółto-czarnych. Coraz bliżej...

A klasa: 16 zwycięstwo żółto-czarnych. Coraz bliżej...

Nie było niespodzianki w późne, słoneczne sobotnie popołudnie,bo nie mogło jej być. Nasz przeciwnik, okupujący miejsce „czerwonej latarni” w ligowej tabeli, nie miał atutów ,wyraźnie odstawał umiejętnościami od zespołu Energetyka, który grając momentami na pół gwizdka zaaplikował rywalom cztery bramki. Gdyby jednak wynik był liczba dwucyfrową to przeciwnik nie mógłby narzekać, bo w istocie sytuacji by podreperować swoje statystyki strzeleckie mieliśmy aż nadto - zdecydowanie gorzej było ze skutecznością, ta raziła w oczy nie mniej niż majowe słońce utrudniające grę.

Od mocnego uderzenia zaczynamy już w 2 minucie, wówczas to prosty błąd przy rozegraniu popełniają obrońcy Zbytowej, w efekcie jeden z nich podaje piłkę wprost na nogę Tomasza Sokoła, ten natychmiast wykorzystuje „asystę” od przeciwnika, jednak zamiast decydować się na strzał Tomek próbował podciągnął jeszcze kilka metrów, wpadł w pole karne (wyrzucając się na lewą stronę pola karnego) oddał strzał, ale bramkarz zdążył z interwencją. Bardzo obiecująco wyglądają następne minuty, wymieniamy mnóstwo podań z pierwszej piłki, zmuszając przeciwnika do nieustannej pogoni za futbolówką na własnej połowie, co powoduje że w zasadzie przez pierwsze 25 minut nie są w oni w stanie w żaden sposób przedostać się w pobliże naszego pola bramkowego i zagrozić w jakikolwiek sposób zupełnie bezrobotnemu Kacprowi Kujawskiemu. Natomiast w naszym zespole dobrze podłączają się do akcji ofensywnych boczni obrońcy, Kamil Krzanowski i Tomek Kościelniak. Nie ustępują im boczni pomocnicy ,którzy swoją dynamiką często „urywają się” obrońcom gości. Po jednej z takich akcji ponownie uaktywnił się Tomasz Sokół. Po jego wrzutce piłka przeszła wzdłuż pola karnego i ratujący ofiarnie drużynę ze Zbytowej jeden z jej zawodników wybił piłkę na rzut rożny. Wykonując stały fragment gry Michał Banach posłał piłkę na 12 metr, tam znalazł się umiejętnie Tomasz Rudolf i po przyjęciu piłki oddał kąśliwy strzał który minimalnie minął lewy słupek bramki Zbytowej. Goście byli wciąż bezradni, trudno było im przejąć piłkę ,a kiedy to już im się udawało notowali dość szybkie straty, bowiem graliśmy dobrze w odbiorze i większość akcji kasowaliśmy już w okolicach środkowego pola gry. W 18 minucie goście znów notują kolejną stratę przy rozgrywaniu piłki, trafia ona do Michała Banacha, który oddaje Marcinowi Józefowiczowi ,a ten znajdując się na 18 metrze przymierzył ,uderzenie było mocne ,ale niestety piłka przeszła nad poprzeczką bramki LZS Zbytowa. Nie upłynęła minuta a już prowadziliśmy w tym spotkaniu. Po kolejnym chaotycznym wybiciu piłki na rzut rożny przez zawodnika gości ,piłkę z rzutu rożnego wrzucał Banach, dośrodkował precyzyjnie do zamykającego na akcję Tomka Kozimora, który z woleja precyzyjnym uderzeniem przy słupku otworzył wynik.1:0 Dość szybko Zbytowa mogła doprowadzić do wyrównania,; w 20 minucie przy wyprowadzaniu piłki Krzanowski zbyt daleko sobie wypuścił futbolówkę ,próbował ją przejąć zawodnik ze Zbytowej ,ta sztuka mu się co prawda nie udała ,ale nastrzelił piłkę na nogę „Krzanka” i opuściła ona linię końcową. Piłkę w narożniku pola karnego ustawił sobie jeden ze zbytowian i bezpośrednio z rzutu rożnego trafił w poprzeczkę. Goście zwietrzyli swoją szansę i w 25 minucie po zamieszaniu w polu karnym do piłki probowal dojść jeden ze zbytowian, został jednak uprzedzony przez bezbłędnie grającego w tym meczu Łukasza Bielawskiego. Przy naszej statycznej postawie przez kolejnych 10 minut, goście znów próbują się „odgryźć”. W 27 minucie ładny przerzut z własnego pola karnego notuje stoper Zbytowej, próbujący sięgnąć piłki głowa Kościelniak źle oblicza lot piłki i ta go przechodzi ,do piłki dopada skrzydłowy gości ,strzela, ale bardzo niecelnie. Odpowiadamy za sprawą Banacha, który dynamicznie ruszył w okolicach 40 metra, „zdobył trochę terenu”, minął dwóch zawodników, a na końcu ograł środkowego obrońcę i z dość ostrego kąta lewą nogą probowal zaskoczyć bramkarza ze Zbytowej –ten jednak nogami wybronił strzal „Majkiego”.

Po upływie dwóch kwadransów gra naszej drużyny wyraźnie stanęła i mieliśmy dość nieciekawy fragment gry prowadzony w dość piknikowym tempie. W 42 minucie poprzeczkę skali trudności dla swojej drużyny postanowił podnieść środkowy obrońca LZS-u Zbytowa - grający do tego momentu bardzo pewnie i stanowiący ,obok bramkarza gości, jedyny jasny punkt tej drużyny , prowokując rzut karny dla Energetyka, a że faulował wychodzącego sam na sam z bramkarzem Marcina Józefowicza, to przy okazji zobaczył czerwoną kartkę. Podziękowania w tej sytuacji należą się również Kamilowi Krzanowskiemu który znakomitym podaniem obsłużył Józefowicza i otworzył mu drogę bezpośrednio do bramki. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Banach i nie dał szans golkeeperowi – prowadzimy już 2:0.

Na drugą połowę wyszliśmy z przewagą jednego zawodnika i wydawało się że grać się nam będzie zdecydowanie łatwiej. No właśnie, wydawało się………………Kolejne minuty to nie tylko słabe tempo gry, ale również niepotrzebne straty i brak ciekawych akcji. Pierwszy groźny strzał notujemy dopiero w 52 minucie za sprawą Krzanowskiego. Goście grający w osłabieniu nie zamierzali dopuścić do straty kolejnych bramek i ewentualnego blamażu w tym pojedynku, jednak w miarę upływu czasu na boisku widać było że sił w ich szeregach ubywa ,a próbując zaangażować większą ilość zawodników w skonstruowanie jakichś akcji ofensywnych, zaczęli oni grać bardzo ryzykownie w obronie, co pozwalało nam na bardzo szybkie kontrataki. Po jednym z wielu takich kontrataków, w 55 minucie, i podaniu Zapałą ze środka pola, za linię obrony gości na czystą pozycję wychodzą Banach i Tomasz Rudolf, wychodzą dwóch na bramkarza Zbytowej, „Majki” nie decyduje się się na sfinalizowanie akcji i podaje do grającego trenera Tomka Rudolfa, który z 5 metrów trafia do pustej bramki-3:0! .„Majki” notuje asystę i pokazuje jak w tej sytuacji powinien się zachować klasowy gracz. Dążąc do strzelenia choćby honorowej bramki zbytowianie zapominają o obronie i wciąż ryzykują wysoko ustawiając linię obrony. Na efekty takich poczynań nie trzeba było dużo czekać –co rusz za linię ich obrony posyłane są przez Zapala i Józefowicza prostopadle piłki ,i dochodzimy raz za razem do sytuacji nieomalże sam na sam z bramkarzem Zbytowej- marnujemy je jednak na potęgę!

Zając niczym Usain Bolt

W 66 minucie obronę zbytowian zahipnotyzowali Krzanowski i Zając ,którzy na lewej stronie w dynamicznej akcji wymienili sześć podań, akcję zakończył potężnym uderzeniem popularny „Krzanek” ale bramkarz był po raz kolejny czujny. Niezrażony niepowodzeniem Zając próbował za to indywidualnie ,w 68 minucie otrzymał piłkę w okolicach linii pola środkowego i zdecydował się na indywidualną akcję ,był za szybki dla obrońców i wpadł w pole karne, ale tam wychodzący z bramki golkeeper ratuje gości przed startą kolejnego gola. Za moment znów Zając „włącza turbodoładowanie” i umyka obrońcom ,i znów jest w sytuacji sam na sam, jednak w tej sytuacji chyba” przegonił swoje myśli’, i nie znalazł pomysłu na wykończenie tej akcji, bo znów broni bramkarz gości. Z kolei w 68 minucie nieliczna akcja Zbytowej po naszym faulu ,wrzutka w pole karne, jednak pewnie piłkę łapie Kacper. Znów nie daje o sobie zapomnieć Tomek Zając, który swoją szybkością doprowadza do rozpaczy obrońców ze Zbytowej i w 72 minucie po wymanewrowaniu trzech graczy gości zameldował się w polu karnym i…. znów zabrakło mu pomysłu na wykończenie,; zamiast podawać do kompletnie niepilnowanego na 6 metrze Łukasza Kropskiego ,któremu w tej sytuacji nie pozostawałoby nic innego jak tylko skierować piłkę do pustej bramki, i zaliczyć asystę, Tomek próbuje kończyć akcję sam - bramkarz Zbytowej ponownie wychodzi z bramki, skraca kąt, i broni rzucając się pod nogi Zająca. Natomiast w 73 minucie z lewej strony piłkę otrzymał Furmanek, ze środka zbiegł Skowronek, po krótkiej wymianie podań piłka znów trafiła do Furmanka, a ten wrzucił ją w pole karne, tam znalazł się Łukasz Kropski, główkował ale 4 metry od bramki. W 78 znów Zając popędził w kierunku bramki zbytowian, minął po drodze obrońców niczym pachołki na treningu, i po raz kolejny znalazł się oko w oko z bramkarzem, niestety pojedynek ten znów przegrał. Na nasze szczęście interweniujący w tej sytuacji bramkarz odbił piłkę na prawą stronę, a tam stał niepilnowany Rudolf i wpakował ją do pustej bramki- 4:0! W 84 minucie Łukasz Kropski po prostopadłym podaniu od Stępnia ograł wychodzącego na 17 metr bramkarza Zbytowej ,minął go zwodem, jednak równocześnie wypchnął się trochę w lewą stronę pola karnego i nadbiegający zawodnik gości zdołał ją przejąć. Jeżeli chodzi o skuteczność to była ona marna, a w tym kontekście nie był to zupełnie dzień Tomka Zająca. Miarą braku jego skuteczności była sytuacja z 84 minuty kiedy to Tomek dostał na 5 metrze podanie od Furmanka, mając przed sobą pusta bramkę nie trafił on jednak w piłkę, ta poszła wysoko po jego nodze i wróciła na pole gry. Chwilę potem(88 minuta) Tomasz Rudolf ładnie wyłożył piłkę dynamicznie wbiegającemu w pole karne Karolowi Głowackiemu ,ten strzela ,ale bramkarz nie daje się zaskoczyć. Mocnym akcentem spotkanie zakończył (tak jak je rozpoczął) Tomasz Kozimor ,w 90 minucie popisał się ładnym, mocnym strzałem z woleja z 25 metrów, tuż obok prawego słupka bramkarza zbytowian.

Trener za piłką

Cieszą kolejne punkty w drodze po awans. Szkoda że w wielu, naprawdę wielu sytuacjach stworzonych tego dnia zabrakło „chłodnych głów" bo jednak przeciwnik zdecydowanie odstawał od nas piłkarsko, więc można było nie tylko zaliczyć spektakularny wynik strzelecki, ale również poćwiczyć wiele różnych rozwiązań w warunkach meczowych. Zabrakło chyba jednak trochę tej zdecydowanie większej pazerności w każdej potencjalnej sytuacji na strzelenie bramki, tej chęci totalnej dominacji od pierwszej do 90 minuty, bo rzeczywiście takich przeciwników należy ustawiać w szeregu, i jak to się mówi ”wykręcać do nich nowy numer kierunkowy” określany liczbą zaaplikowanych bramek. Do tego z pasją dążył w tym meczu grający trener naszej drużyny, Tomasz Rudolf, który jako jedyny za każdym razem, gdy padała dla nas bramka, w tempie iście sprinterskim biegł do bramki przeciwnika, by jak najszybciej zabrać piłkę i ustawić ją na środku boiska, bo kolejne gole czekają……A w tym cały jest ambaras, aby z taką pasją więcej chciało naraz!

Piotr Litwinowicz

fot.Albert Polic

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości