INAUGURACJA: Rachunek za nieskuteczność

INAUGURACJA: Rachunek za nieskuteczność

Na otwarcie sezonu 2016/2017r. przyszło mierzyć się Energetykowi z solidnym zespołem z Brożca który już od kilku ładnych lat występuje w klasie okręgowej. Choć zdawaliśmy sobie sprawę że w tej klasie rozgrywkowej o punkty będzie trudniej niż w rozgrywkach A klasy, to jednak przed meczem wszyscy mieli nadzieję na mocne wejście w rozgrywki i zgarnięcie kompletu punktów ,tym bardziej że rywal raczej nie będzie się zaliczał do grupy zespołów, które będą w tym sezonie rozdawać karty. By myśleć o miejscu w górnej części tabeli trzeba mecze przed własną publicznością po prostu wygrywać.

Od początku meczu rozpoczęliśmy z wysokiego „c”, przejęliśmy inicjatywę w środku pola, gdzie niepodzielnie rządzili Marcin Józefowicz i Sławomir Domański, dobrze graliśmy w ataku pozycyjnym i szybkimi akcjami przedostawaliśmy się pod pole karne rywali. Zespół z Brożca w zasadzie przez całą pierwszą połowę był zmuszony do nieustannej pogoni za futbolówką, gdyż przez zdecydowaną większość czasu gra toczona była na połowie gości. Nieliczne ,sporadyczne i dość nieporadne w tej części gry próby wyjścia z kontrami przez zespół gości ,były łatwo zatrzymywane przez pewnie grający blok obronny Energetyka. Solidnie grająca linia defensywna pozwalała na większą aktywność naszych pomocników w akcjach ofensywnych . Już w 2 minucie Marcin Józefowicz dostrzegł na prawym skrzydle niepilnowanego Sokoła ,ten otrzymał piłkę ,podciągnął kilka metrów i zdecydował się na dośrodkowanie ,które wybił na rzut różny nadbiegający obrońca gości. Po wrzutce z rzutu rożnego w polu karnym znalazł się Józefowicz, który oddał celny strzał głową ,ale bramkarz złapał piłkę. Natomiast w 5 minucie znów po wrzutce Sokoła główkuje Domański, bramkarz gości znów jednak pewnie chwyta futbolówkę. W pierwszym kwadransie bardzo aktywny jest na prawym skrzydle Tomek Sokół, jego współpraca z Józefowiczem i Domańskim owocuje dynamicznymi akcjami po których wywalczyliśmy sobie kilka rzutów rożnych. Dość dużo problemów miał zespól z Brożca po bardzo precyzyjnych zagraniach Tomasza Kozimora, który próbował długimi podaniami szukać w polu karnym Tomasza Rudolfa i Pawła Szymiczka. Po jednym z takich zagrań w 10 min. piłkę otrzymał Rudolf ,nie był się jednak w stanie odwrócić w polu karnym ,wyłuskał mu piłkę spod nóg jeden z zawodników Brożca, ale uczynił to dość niefortunnie, pika trafiła do Bartka Wiśniewskiego który wrzucił ją na w pole karne, tam pojedynek z bramkarzem gości wygrywa Szymiczek ,przedłuża lot piki głową, dopada do niej Sokół i z dość niewygodnej pozycji, pod presją przeciwnika, z 6 metra główkuje w poprzeczkę.

„Józek” jak Panenka

W 12 minucie mogliśmy odnotować pierwszą groźniejszą akcję LZS-u Brożec ,po dwójkowej akcji i wymianie kilku szybkich podań z prawej strony dośrodkowywał jeden z gości ,piłkę jednak po pewnym wyjściu na 7 metr w polu karnym złapał Grzesiu Czerniejewski. Natomiast nasz konsekwentny, cierpliwy atak pozycyjny i szybka gra przynoszą wreszcie efekt bramkowy. Po długiej wymianie podań i „uśpieniu” obrony gości, dynamicznie wbiegł w pole karne Domański ,który został idealnie obsłużony przez grającego trenera Rudolfa ,otrzymał podanie w tempo i kiedy składał się do strzału został „wycięty” w polu karnym przez obrońcę gości. Sędzia nie miał wątpliwości i odgwizdał rzut karny, była to 20 minuta meczu. Do piłki podszedł niezawodny kapitan drużyny , Marcin Józefowicz, i podcinką w sam środek bramki umiejętnie posłał piłkę do siatki drużyny gości. Obejmujemy prowadzenie i wydaje się że kolejne bramki to tylko kwestia czasu, bo wciąż dominujemy niepodzielnie -,pod bramką gości co chwila dochodzi do groźnych sytuacji, które wyjaśniają obrońcy z duża dozą szczęścia ,na posterunku jest tez dobrze grający bramkarz gości, któremu też w niektórych sytuacjach sprzyja szczęście. Ponownie daje o sobie znać Domański w 24 minucie ,po zamieszaniu w polu karnym uderza piłkę głową z 7 metra , pikę zmierzającą do bramki obok lewego słupka wybija jednak końcami palców bramkarz gości.

Młodzi w natarciu

Warto odnotować bardzo dobrą grę –szczególnie w pierwszej połowie-naszych młodzieżowców.Za ich sprawą na lewej flance obserwowaliśmy wiele udanych akcji które mogły podobać się kibicom. Zarówno Bartek Wiśniewski jak i Tomek Kościelniak zaprezentowali dużą dojrzałość i napsuli wiele krwi drużynie gości. Po jednej z wielu udanych interwencji Kościelniaka w obronie, piłka trafiła do Tomka Kozimora, ten po raz kolejny długim podaniem uruchomił Pawła Szymiczka ,który wyprzedził obrońców LZS-u Brożec, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości. Za chwile ponownie Szymiczek uderza z 25 metrów tuż obok bramki Brożca. Goście po raz kolejny szukają swojej szansy w 35 minucie kiedy to po rzucie wolnym uderza dość mocno jeden z nich ,piłka nie sprawia jednak większych kłopotów „Czerowi”, który chwyta piłkę. Z drugiej strony my również otrzymujemy szansę w postaci rzutu wolnego- sprytne rozegranie na prawą stronę do Kozimora ,ten odgrywa piłkę głową z prawej strony w pole karne, tam w ogromnym zamieszaniu najszybszy jest bramkarz Brożca. W 42 minucie znowu dynamiczna akcja przynosi nam rzut różny. Po wrzutce Sokoła do piłki dochodzi Bartek Wiśniewski, wyprzedza obrońcę gości i popisuje się ładnym wolejem z 15 metrów, minimalnie niecelnym. Tuż przed zejściem do szatni ,w 46 minucie, mogliśmy objąć dwubramkowe prowadzenie .Znakomitym, peneteryjacym podaniem przed polem karnym rywali popisał się Domański, obrona gości stanęła sygnalizując pozycję spaloną Sokoła ,piłka nie dotarła jednak do Sokoła, a zza pleców obrońców gości do piłki dochodzi Rudolf, wyszedł sam na sam z bramkarzem, niestety przegrał starcie z bramkarzem gości ,a nadbiegający obrońcy wyjaśnili sytuację.

W drugiej połowie obserwowaliśmy dużo mniej ciekawą, szarpaną, ale też bardziej wyrównana grę. Przez pierwszy kwadrans dużo było walki i gry w środku pola. Nie potrafiliśmy narzucić przeciwnikowi swojego stylu gry w stopniu takim, jakim czyniliśmy to w pierwszej połowie. Z kolei rywale coraz częściej starali się gościć w naszym polu karnym, czynili to jednak głownie poprzez próby dalekich wrzutek w pole karne, które nie przynosiły im żadnego efektu aż do 59 minuty. Wówczas to po dośrodkowaniu w polu karne nasi obrońcy nie byli w stanie wyekspediować piłki poza pole karne, futbolówka chwile krążyła niczym w bilardzie, odbijając się od kilku graczy jednej i drugiej drużyny ,wreszcie dotarła do jednego gości, a ten nieobstawiony głową skierował piłkę do bramki .Na stadionie konsternacja bowiem nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy, ale to goście dwa kwadranse przed końcem zbliżyli się do celu, który jak się wydaje, założyli sobie przed spotkaniem tj. wywiezienie punktu. Co więcej ośmieleni tym dość nieoczekiwanym obrotem sprawy śmielej próbowali nas zaatakować zmuszając kilka razy naszych obrońców do błędów przy wyprowadzaniu piłki w konsekwencji których mieliśmy kilka rzutów rożnych po których kotłowało się pod naszą bramką ,i kilka fauli po których Grzesiu Czerniejewski musiał interweniować. Przed meczem dość mocno padało przez kilka godzin i na nasiąkniętym wodą boisku łatwiej było się bronić niż atakować. Przekonał się o tym m.in. Michał Banach który po szybkim rozegraniu piłki otrzymał piłkę na 13 metrze ,wydawało się że znalazł się w dogodnej sytuacji na oddanie precyzyjnego strzału, niestety piłka skoczyła skoczyła przed nim i po mocnym uderzeniu piłka wyszła poza pole gry w odległości ok 7-8 metrów od lewego słupka bramki drużyny gości. W 66 minucie szybka akcja Brożca, kilka zagrań z pierwszej piłki pomiędzy graczami gości a następnie wrzutka i ładne uderzenie z półwoleja ,jednak dwa metry nad bramka. Minutę później mocny strzał z 25 metrów zawodnika z Brożca pewnie broni „Czero”.W 80 minucie wydaje się że faulowany był Łukasz Bielawski, który wyprzedził zawodnika z Brożca, sędzia nie przerwał jednak gry i w dogodnej sytuacji znalazł się napastnik gości, kąśliwe uderzenie wyłapał jednak Grzesiu. Do końca próbowaliśmy jeszcze odmienić losy spotkania, ale nawet rzuty wolne najpierw za sprawą Sokoła w 74 minucie a potem Piotrka Walczaka w 81 minucie z obrębu pola karnego nie przyniosły już efektu i podział punktów stał się faktem.

Szkoda straty dwóch punktów bo byliśmy dziś zespołem lepszym, nie potrafiliśmy jednak pójść za ciosem i w pierwszej połowie rozstrzygnąć losów spotkania. No cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, bo istotne jest że tego meczu nie przegraliśmy. Kiedy nie potrafisz wygrać to przynajmniej nie przegraj- można było usłyszeć w kuluarach po zakończeniu meczu. Optymizmem napawa jednak bardzo dobra i płynna gra w pierwszej połowie i dobrze to rokuje przed następnymi spotkaniami.

Powrót „Małego”

Na zakończenie warto odnotować powrót do klubu naszego wychowanka, Piotrka Walczaka, i pierwszy mecz w barwach Energetyka po ośmiu latach przerwy i gry w innych klubach. Popularny „Mały” w przeszłości był wiodącą postacią naszego klubu w najmłodszych kategoriach wiekowych, a potem już w wieku młodzieżowca dźwigał na sobie ciężar gry w zespole seniorów Energetyka, występującego również wówczas m.in. w klasie okręgowej, przez wiele lat z bardzo dobrym skutkiem ”czarując” swoją grą na dawnym obiekcie przy ul. Kościelnej, czym przykuł swego czasu oko skautów m.in. Śląska Wrocław i Miedzi Legnica. Piotrkowi życzymy zdrowia i udanych występów.

ENERGETYK - LKS Brożec 1:1 (1:0)

1:0 Józefowicz (20’)-k

1:1 Bartosz (69’)


Energetyk: Czerniejewski - Stoszek (Jasiński 78), Bielawski, Kozimor, Kościelniak, Wiśniewski, Józefowicz (C), Domański (Banach 46’), Sokół (Walczak 55’ ), Szymiczek (Domaszewicz 75’),Rudolf.

Piotr Litwinowicz

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości