PP: Widawa przepłynięta
Od zwycięstwa swoją pucharową przygodę rozpoczęła drużyna Energetyka. Choć przez cały mecz dominacja naszego zespołu nie podlegała dyskusji, to ambitnie i twardo grający gospodarze tanio skóry nie sprzedali, i napędzili nam trochę stracha w ostatnich dziesięciu minutach ,kiedy to zdobyli wyrównującą bramkę i zapachniało „loteriadą” w postaci rzutów karnych. Na szczęście nasz zespół jest na tyle doświadczonym teamem, że dość szybko odwrócił losy meczu i pewnie dowiózł zwycięstwo do końcowego gwizdka sędziego.
Po raz pierwszy groźnie zaatakowaliśmy w 7 min. ,wówczas to po kolejnym wejściu z lewej strony włączającego się śmiało do akcjo ofensywnych Tomka Kościelniaka, piłkę otrzymał od niego na 13 metrze Marcin Józefowicz, piłka podskoczyła jednak na dość nierównym boisku i „Józek” strzelił niecelnie. Od początku zaznaczyła się spora przewaga Energetyka w posiadaniu piłki, nie przekładała się ona jednak na jakieś groźniejsze sytuacje strzeleckie, bo nasi gracze próbowali oswoić się z nierównym boiskiem, które gry nie ułatwiało obydwu zespołom, a piłka często umykała spod nóg graczy znajdujących się na dogodnych pozycjach. W 8 minucie gospodarze mieli pierwszy rzut rożny, który został wyjaśniony pewnym wybiciem piłki poza pole bramkowe. Kolejne minuty to konsekwentne budowanie przez Energetyka akcji, brakowało jednak cierpliwości i kończącego ostatniego podania, a kiedy ono się pojawiało to znów problemy sprawiała futbolówka która odbijała się przed polem karnym jak i w jego obrębie w nieoczekiwany sposób i obrońcy gospodarzy zdążali z interwencją. Natomiast w 13 minucie po założonym wysokim pressingu naciskana obrona Widawy przez trójkę: Rudolf, Domański, Kościelniak, popełnia błąd przy wyprowadzaniu piłki, tę ostatecznie wywalcza Sławek Domański ,po czym decyduje się na uderzenie ,a piłka minimalnie mija prawy słupek Widawy. Siedem minut później obserwowaliśmy szybkie rozegranie piłki w trójkącie Józefowicz, Domański,Sokół-ten ostatni ruszył z piłką, minął jednego obrońcę ,wpadł w pole karne i uderzył nie do obrony. Obejmujemy prowadzenie1:0! Bardzo dynamiczny w tym meczu i nieuchwytny dla obrony przeciwnika Sokół, znów absorbuje obronę gospodarzy i w 20 minucie po jego solowej akcji i wrzutce zawodnik gospodarzy o mały włos nie skierował piłki do własnej bramki.
Szukający swojej szansy gospodarze próbowali zbierać odbite piłki w środkowej strefie boiska i szybkimi przerzutami przedostawać się pod pole karne, czynili to jednak bardzo niedokładnie i nie byli w stanie zagrozić poważniej naszej bramce. Natomiast my byliśmy dokładniejszy przy przerzutach i w 20 min. na dalekie podanie zdecydował się Banach, dograł piłkę do Tomasza Rudolfa, ten ograł jednego przeciwnika, następnie szybko rozegrał piłkę z Domańskim, po czym zdecydował się na uderzenie z 15 metrów, piłkę złapał jednak bramkarz. Minutę później zawodnik z Widawy otrzymał podanie od obrońców ,wygrał pojedynek w środku pola, a następnie ładnie rzucił piłkę na prawą stronę, tam jego kolega zdecydował się na wrzutkę, mocno zagraną w pole karne piłkę nikt nie był w stanie dosięgnąć- a ta wyszła na aut. Po raz kolejny pokazał się z dobrej strony Sławek Domański, w 24 min. popisał się ładnym krzyżowym podaniem ,do piłki przed polem karnym dopadł ruchliwy trener Rudolf ,ale ponownie niecelnie.
W kolejnych minutach widzieliśmy dużo przerzutów, walki w środku pola ,kłopotów z opanowaniem piłki na dość trudnym boisku, w efekcie piłka często wędrowała poza boisko, a ciekawych akcji w zasadzie nie było. W 34 min. znów było groźnie pod bramką Widawy i znów za sprawą Sławka Domańskiego, który dostał dobre podanie od Banacha, uwolnił się od obrońcy przejął piłkę i dostrzegł niepilnowanego Marcina Józefowicza, niestety strzał z 15 metra w wykonaniu Marcina ,któremu piłka znów podskoczyła, daleki był od ideału. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy przy wyprowadzaniu piłki potknął się Tomek Kozimor, przez moment wydawał się że piłkę przejmie napastnik gości, jednak Tomek zdołał się szybko podnieść i wyłuskał piłkę, zażegnując sprowokowane przez siebie niebezpieczeństwo. Co ciekawe dosłownie minutę później mogliśmy obserwować Tomka w akcji ofensywnej( w roli prawoskrzydłowego) kiedy zapędził się w pole karne rywali, próbował jeszcze dogrywać piłkę do kolegów, choć mógł był próbować swojego szczęścia i uderzać z dogodnej pozycji i z akcji nie mieliśmy korzyści.
Cztery minuty po przerwie znów naszej bramce zagrozili gracze Widawy, tym razem jednak Piotrek Krawczyk i Kamil Stoszek, którzy weszli po przerwie, pewnie zatrzymali gospodarzy. Następne minuty to w zasadzie gra na połowie rywala, zmęczeni gospodarze oddali w jeszcze większym stopniu( niż to było w pierwszej części meczu) pole gry, i dopiero w 60 minucie wychodzą z ciekawą akcją-szybka kontra i ładne podanie prostopadłe nie dochodzi jednak do napastnika Widawy. My natomiast odpowiadamy w 63 min. z wolnego strzela Michał Banach, z problemami piłkę łapie bramkarz gospodarzy. W 65 minucie po raz kolejny w dynamicznej akcji gospodarzom ”odjeżdża” Sokół, dogrywa przed polem karnym na 18 metr do Stoszka, ten uderza z półobrotu bardzo niecelnie.
W 66 minucie błąd i zawahanie naszej obrony wykorzystał napastnik gospodarzy, który przejął piłkę po wrzuceniu jej w pole karne ,tam nie sięgnął głową Arek Domaszewicz, czujny był za to napastnik gości ,który bardzo mocnym i precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Czerniejewskiemu. Mieliśmy remis i perspektywę rzutów karnych w zanadrzu. Jeszcze nie ochłonęliśmy po ciosie Widawy, a za moment mogliśmy przegrywać ,jednak świetną interwencja popisał się Grzesiu i odbił piłkę. Odpowiedź na poczynania gospodarzy przyszła jednak bardzo szybko, w 76 min. powalony został w polu karnym Tomasz Rudolfa, a karnego na bramkę zamienił pewnym uderzeniem Michał Banach. Następnie sam poszkodowany w poprzedniej akcji Rudolf dzieła dopełnił w 82 min. wówczas to wykończył podanie od Sokoła i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w bramce.
Do końca próbowaliśmy szukać kolejnych bramek, czynili to również gospodarze ,którzy schowani dotąd za podwójną gardą, zachowali wystarczająco sił by rzucić się do ataku i stworzyć kilkukrotnie zagrożenie pod naszą bramką .W efekcie mieliśmy emocjonująca końcówkę z happy endem dla Energetyka który w pełni zasłużenie melduje się w kolejnej rundzie pucharu Polski na szczeblu okręgu wrocławskiego. A więc gramy dalej!
PUCHAR POLSKI: Widawa Kiełczów - Energetyk 1:3 (0:1)
Gole: Sokół (18'). Banach (76')-k, Rudolf (82')
Energetyk: Czerniejewski, Kościelniak, Bielawski(Krawczyk 46’), Kozimor, Domaszewicz (Wyród 78’), Narolski (Stoszek 46’), Józefowicz(K), Domański, Banach ,Sokół, Rudolf.
Piotr Litwinowicz
Komentarze