XXV kolejka: Znów zwycięstwo w końcówce

XXV kolejka: Znów zwycięstwo w końcówce

Tak jest! Ósme kolejne zwycięstwo na własnym terenie! Kolejna trudna przeprawa Energetyka z sytuacją zmieniającą się na boisku (zwłaszcza w drugiej połowie) nieomal jak w kalejdoskopie. Mnóstwo sytuacji z obu stron, kawał dobrej piłki z wieloma twardymi pojedynkami mogły ucieszyć oko kibica.

Mecz rozpoczęliśmy rozważnie, próbując cierpliwymi akcjami rozerwać szyki obronne rywala. Pierwszy znaczący sygnał do ataku dał – jak zwykle mocno pracujący w przodzie-Maciek Bogacki, który w 5 minucie po podaniu z prawej strony ładnie zabrał się z piłką, zdecydował się na strzał z obrębu pola karnego, który ostatecznie był minimalnie niecelny i piłka wylądowała na bocznej siatce. Dwie minuty później ze strefy środkowej inteligentnym podaniem do Kosiora popisał się Marcin Józefowicz, Andrzej błyskawicznie przemieścił się z futbolówką w pole karne i z dość ostrego kąta mocno uderzył ,ale po jego strzale piłka również tylko otarła się o boczną siatkę. Kolejne minuty to okres przewagi Energetyka w środku pola, gdzie niepodzielnie panują: Marcin Józefowicz, Maciek Zapał i Sławek Domański. Dość szybko dyskontujemy przewagę starając się po dłuższym rozegraniu w tej strefie uruchamiać podaniami dynamicznego Kosiora i Bogackiego, którzy byli aktywni i wychodzili do prostopadłych podań, przysparzając wiele problemów defensywie rywala.

Goście na początku ograniczali się głównie do zabezpieczania dostępu do własnej bramki, starając się dopasować do warunków panujących na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Po raz pierwszy konkretnie zaatakowali w 15 minucie. Wówczas to wymienili kilka podań w środku pola i przy dość biernej postawie naszych obrońców jeden z graczy zespołu z Żórawiny oddał mocny, płaski strzał w środek bramki, zmuszając Grzesia Czerniejewskiego do interwencji. W miarę upływu czasu notujemy coraz więcej sytuacji po bramką Żórawiny będących efektem wykonywania dobrze rozegranych stałych fragmentów gry. W 17 minucie po faulu na Maćku Zapale po dośrodkowaniu Marcina Józefowicza z dużymi problemami piłkę na przedpolu wyłapał bramkarz gości. Także Żórawina dochodzi do głosu coraz częściej po stałych fragmentach gry. Jednak najbliżej zdobycia bramki byli gości w 18 minucie. Z lewej strony, nieomalże z linii bocznej boiska, na wrzutkę w pole karne zdecydował się gracz gości, piłka wysoko szybowała w kierunku naszej bramki, niezdecydowany Grześ zbyt późno zdecydował się na interwencję, dostał piłkę „za kołnierz” ale na nasze szczęście trafiła ona w słupek i udało nam się ją z pola karnego desperacko wyekspediować poza linię końcowa.

Nasza odpowiedź przychodzi bardzo szybko i w 22 minucie Sławek Domański wyprowadza nas na prowadzenie, uspokajając trochę sytuację na boisku, bo od kilku minut goście zaczęli coraz częściej gościć w naszym polu karnym. Bramkową sytuację wypracował Sławkowi nieoceniony w takich sytuacjach Marcin Józefowicz, który najpierw świetnie „zgasił” piłkę, po czym sprytnym lobem w „uliczkę” wypuścił w bój Sławka, ten nie dał się doścignąć goniącym go rywalom, wpadł w pole karne i mocnym precyzyjnym uderzeniem z lewej nogi pokonał goalkeepera Żórawiny - 1:0! Chwilę potem, bo w 23 min. mogliśmy prowadzić dwoma bramkami. Kolejne świetne prostopadłe podanie tym razem do Maćka Bogackiego. W polu karnym Maciek przegrał jednak pojedynek z bramkarzem, piłka po odbiciu się od bramkarza trafiła jeszcze na lewą stronę do Bartka Naściszewskiego który strzelił obok słupka. Goście również inicjują akcje ofensywne i z minuty na minutę ich gra stawała się coraz płynniejsza. Mocną ich stroną były stałe fragmenty gry. W 29 minucie po faulu Andrzeja Kosiora, który aktywnie próbował odebrać piłkę na 35 metrze od naszej bramki, po precyzyjnej wrzutce, do sytuacji bramkowej doszedł gracz gości który umiejętnie zamykał akcję i oddał strzał głową – przeszedł on jednak minimalnie obok lewego słupka naszej bramki. W 35 minucie po szybko rozegranym rzucie wolnym zawodnik Żórawiny ładnie dorzucił piłkę w pole karnym. W ostatnim momencie dobrze ustawionego napastnika Żórawiny uprzedził Kamil Stoszek i mocnym wybiciem wyjaśnił całą sytuację. W 39 minucie znów dał o sobie znać Maciek Bogacki. Po raz kolejny dostał świetne prostopadłe podanie, osaczony przez czterech graczy gości znalazł właściwą ścieżkę i wcisnął się pomiędzy nich i w polu karnym oddał płaski strzał po którym piłka obiła prawy słupek bramki Żórawiny. Przed przerwą w 41 minucie również goście (po rzucie rożnym) mieli interesującą sytuację. Na 8 metrze indywidualny pojedynek główkowy wygrał gracz gości i głową skierował piłkę tuż obok lewego słupka.

Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczynają goście. W 47 minucie błąd popełnił najpierw Kamil Stoszek który przy wyprowadzaniu piłki podał ją przeciwnikowi, ten zagrał na lewą stronę, tam pojedynek przegrał z graczem gości Tomek Kościelniak, co otwarło rywalowi drogę do pola karnego, nie zdecydował się on na strzał, ale umiejętnie wycofał na 8 metr do kolegi, który uderzył nieprecyzyjnie i piłka o metr minęła bramkę „Czera”. W kolejnych dwudziestu pieciu minutach to goście przejęli inicjatywę w środku pola ,a nam jakby „odcięło” prąd. Większość odbitych piłek padała łupem gości, skracali oni pole gry i wyprowadzali, zaraz po przejęciu piłki, groźne akcje. W 60 minucie po kolejnej bardzo dobrej wrzutce głową uderzał napastnik Zórawiny, ale na posterunku był Grześ Czerniejewski. Wcześniej bo w 50 minucie po dalekim wykopie piłki przez Grzesia Czerniejewskiego piłka trafiła do Andrzeja Kosiora, ten wygrał indywidualny pojedynek z obrońcą gości, wpadł w pole karne, strzelił bardzo mocno ale również i bardzo wysoko nad poprzeczką. W 66 minucie po „klepce” pomiędzy Józefowiczem a Kosiorem do sytuacji bramkowej dochodzi popularny „Józek” i strzałem sprzed pola karnego próbuje lobem zaskoczyć bramkarza gości - piłka ostatecznie ląduje jednak nad poprzeczką.

Goście naciskali coraz mocniej, pokazując momentami dużą jakość w poczynaniach ofensywnych i ich wysiłki zostają nagrodzone w 67 minucie. Po błędzie Łukasza Bielawskiego który zbyt słabo zagrywał piłke do Kamila Stoszka, piłkę przejął rywal, zagrał szybko prostopadła do kolegi z zespołu, a ten pokonał Czerniejewskiego - 1:1. Jeszcze nie otrząsnęliśmy się z poprzedniej sytuacji a minutę później mogliśmy już przegrywać. Po koronkowej akcji gości mocna wrzutka z lewej strony, akcję znów umiejętnie zamyka jeden z graczy gości i strzałem pod poprzeczkę głową zmusza do dużego wysiłku Czerniejewskiego, który ratuje nas z opresji. W nasze szeregi wkradło się trochę nerwowości. Ponowne prowadzenie mógł nam dać Andrzej Kosior. Po walce w środku pola piłka trafiła do Kosiora, a ten w polu karnym przegrał pojedynek z goalkeeperem gości, który w dobrym stylu nogą obronił płaski strzał Andrzeja. W 82 minucie, wedle zasady „co się odwlecze to nie uciecze”, objęliśmy prowadzenie. Marcin Józefowicz wypuścił w uliczkę Kosiora, a ten w trudnej sytuacji (mocno atakowany przez trójkę rywali) obsłużył nieobstawionego Bogackiego, który mocnym, precyzyjnym strzałem z 7 metra wpakował futbolówkę do bramki 2:1! W tym momencie nerwowo zaczęło być w obozie rywali. W 87 minucie po bardzo złośliwym ataku na nogi Maćka Bogackiego sędzia w pełni zasłużenie wyrzucił z boiska gracza KS Żórawina i goście kończyli zawody w dziesiątkę. Nie wybiło ich do z rytmu i do końca meczu szukali bramki na wagę choćby punktu. W doliczonym czasie gry emocje sięgnęły zenitu. Najpierw po zagraniu Maćka Zapała na 8 metrze piłkę dostał Paweł Szymiczek i nie pozostało mu nic innego jak tylko skierować piłkę do pustej bramki. Niestety „Szymi”trafił w słupek. Jak to się mówi niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, i wiemy o tym nie od dziś. Kara mogła przyjść w ostatniej akcji meczu. Po wrzutce z lewej strony powstała w polu karnym ogromna kotłowanina ,piłkę nieczysto trafił-przy próbie wybicia- Kamil Stoszek i wylądował ona na słupku, goście próbowali jeszcze w polu karnym dopaść do odbitej i bezpańskiej piłki,ale nam z nieprawdopodobnym wręcz szczęściem (na raty) udało się ją wybić. Chwilę potem sędzia zakończył mecz a my „wróciliśmy z dalekiej podróży”.

Gratulacje drużyno! Cały zespół sporo się napracował by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Mieliśmy słabsze momenty, bo rywal był wymagający, i do ostatniego gwizdka trwała próba sił z której wyszliśmy zwycięsko. To cieszy i buduje morale drużyny przed kolejnymi wyzwaniami. W najbliższą środę czeka Nas kolejny mecz, tym razem zaległości z 24 kolejki odrabiać będziemy w Oleśnicy z Olimpią (g.17:00)

Piotr Litwinowicz

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości