Remis na trudnym terenie
W zaległym meczu pierwszej wiosennej kolejki "GREENPOST" klasy okręgowej sezonu 2017/18 podopieczni trenera Leszczyńskiego zdobyli punkt na trudnym skądinąd terenie w Jelczu Laskowicach.
W pierwszym kwadransie gry obie drużyny skoncentrowane były głównie na bronieniu dostępu do własnego pola karnego. Dość senny przebieg meczu ożywiła sytuacja z 18 minuty kiedy to w polu karnym Energetyka padł rażony jak piorunem jeden z graczy Czarnych i cała ławka rezerwowych oraz gracze z pola drużyny gospodarzy głośno domagali się podyktowania jedenastki. Sędzia nie dał się jednak nabrać, a zawodnik gospodarzy za symulowanie powinien zobaczyć żółty kartonik. Tak się jednak nie stało i na tablicy wciąż widniał bezbramkowy remis. W kolejnych minutach to wciąż gospodarze byli aktywniejsi, dynamiczniejsi w swoich akcjach, a przede wszystkim angażowali większą liczbę zawodników, niż zespół Energetyka. Dość łatwo Czarni przedostają się w okolice naszego pola karnego, mnożą się dośrodkowania to z lewej ,to z prawej strony, po których gospodarze poprawiają sobie statystyki dotyczące rzutów rożnych. Po jednym z rzutów rożnych w 19 min. zawodów , po nieczystym zagraniu głową przez gracza gospodarzy udaje nam się wybić futbolówkę na 18 metr, tam przechwytuje ją pomocnik Czarnych i natychmiast decyduje się na uderzenie-po jego strzale piłka o ok.2 metry minęła prawy słupek bramki Energetyka. W kolejnych minutach mamy duże problemy z ruchliwym prawym pomocnikiem gospodarzy, który często zmieniając pozycje pojawia się to z prawej, to z lewej strony ,a jego dynamiczne indywidualne akcje rozrywają nasze szyki obronne. Na nasze szczęście w ich wyniku gospodarze dostają tylko kilka kolejnych rzutów rożnych.
Po dość ospałych minutach w wykonaniu Energetyka wreszcie przypomina o sobie Romek Yakavenka. Po jego dwójkowym zagraniu z Kościelniakiem ten ostatni wrzuca piłkę w pole karne, gdzie próbującego dojść do piłki Kleśtę uprzedzają obrońcy gospodarzy. Wszystko to miało miejsce w 21 minucie meczu. Najgroźniejszą sytuację stworzyli Czarni w 27 min. meczu. W okolicach 30 metra gospodarze szybko rozegrali piłkę pomiędzy pięcioma graczami, u nas zabrakło kompletnie asekuracji, co Czarni skrzętnie wykorzystali i po wrzutce z prawej strony zapachniało bramką, kiedy to składającego się do strzału zawodnika Czarnych w ostatnim momencie uprzedził Kleśta i wybił piłkę na 20 metr. Nie był to jednak koniec akcji gospodarzy bo do piłki doskoczył kolejny gracz Czarnych i mocnym strzałem o mały włos nie zaskoczył Piotr Wojciechowskiego. My graliśmy wciąż za statycznie, a co najważniejsze zupełnie brakowało zmiany tempa gry i właściwie Czarni dość łatwo rozbijali nasze ataki w okolicach 30 metra. W 28 min. będący pod presją przeciwnika Kleśta ratował się wybiciem piłki przed siebie, piłka w ostatecznym rozrachunku trafiła do Józefowicz który zauważył że ustawieni wysoko w linii obrońcy gospodarzy mogą nie zdążyć z interwencją i natychmiast wypuścił prostopadłym podaniem w bój Yakavenkę. Romek wpadł w pole karne i zamiast strzelać zdecydował się na podanie – niestety piłka zamiast do Jakuba Grzywniaka trafiła do obrońcy Czarnych.
W następnych minutach próbowaliśmy wykreować sobie jakieś sytuacje, ale wciąż brakowało zdecydowania i skutecznego wykończenia akcji. W 34 min. dał o sobie znać Michał Skowron i po „klepce” z Józefowiczem przedarł się w pole karne, tam jednak przegrał w łatwy sposób pojedynek indywidualny z obrońcą gospodarzy i skończyło się tylko na strachu dla miejscowych. Ostatni kwadrans pierwszej połowy mógł trochę znudzić kibiców bo ciekawych akcji było jak na lekarstwo, a obie drużyny jakby wyczekiwały – wraz z upływającymi minutami - na końcowy gwizdek w tej fazie zawodów. Pomimo tego niewiele brakowało a to my schodzilibyśmy do szatni z jednobramkową zaliczką. W 45 minucie po wrzutce „na aferę” w pole karne przez Marcina Józefowicza do piłki doskoczył nieoczekiwanie Browarczyk i z 9 metra skierował ją w światło bramki - strzał był jednak zbyt słaby i bramkarz pewnie chwycił piłkę.
Druga o odsłona (do 70 minuty i czerwonej kartki Bartka Naściszewskiego) należała jednak już do Energetyka. Zdecydowanie częściej gościmy w polu karnym rywala. Tworzymy sobie kolejne akcje, kilkakrotnie po szybkim przejęciu piłki w strefie środkowe do pozycji strzeleckiej dochodzi Marcin Nir ,i za każdym razem po jego strzale niewiele brakuje by piłka wylądowała w siatce. Najlepszą okazję zmarnował jednak w tym meczu Roman Yakavenka który po podaniu od Jakuba Grzywniaka wymanewrował w polu karnym dwóch przeciwników, ale zabrakło mu precyzji i piłka po jego strzale przeszła tuż obok lewego słupka bramki Czarnych. Czarni odpowiadają w 69 min. wówczas to w piłkę nie trafił czysto Kleśta i przeszła obok niego – z prezentu skorzystał napastnik gości i wyszedł sam na sam z Wojciechowskim który rzucając się mu pod nogi uchronił nas od straty gola. Nasza gra wyglądała coraz lepiej i kiedy wydawało się są realne szanse na wywiezienie trzech punktów nadeszłą 70 min. meczu. Faulowany od tyłu przy wyprowadzaniu piłki był Naściszewski, sędzia zastosował przywilej korzyści i gospodarze przejęli piłkę i posłali górną piłkę na naszą połowę ,w powietrznej walce Bartek Naściszewski przypadkowo trafił przeciwnika ręką w twarz, a sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę, co w konsekwencji oznaczało dla niego koniec zawodów. Zamiast przygotowywanej ofensywnej zmiany wszedł obrońca – Piotr Krawczyk, i musieliśmy ograniczyć nasze dość śmiałe w drugiej połowie poczynania w ofensywie. Co gorsza pozostającemu ostatnio w świetnej dyspozycji Wojciechowskiemu przytrafiło się w tym meczu kilka błędów, a najgorszy był ten z 78 min. Na piątym metrze nasz bramkarz złapał piłkę, a za chwilę nieoczekiwanie wypuścił ja, piłka trafiła do napastnika gospodarzy ,który kompletnie zaskoczony rozwojem wydarzeń spudłował z 5 metra. Do końca zawodów gospodarze próbowali przechylić szalę na swoją korzyść,ale pewnie grający już od tego momentu Wojciechowski dał nam tak wyczekiwany spokój i zachował czyste konto - a m y wywieźliśmy cenny punkt z gorącego terenu.
Z przebiegu meczu szanować należy zdobyty punkt, choć z drugiej strony bardzo dobre dwadzieścia minut drugiej połowy zaostrzyły w pewnym momencie nasze apetyt. Biorąc pod uwagę że rywal naprawdę był – jak zawsze w przypadku Czarnych – trudny, to punkt który przed meczem braliśmy w ciemno może naprawdę cieszyć. Warto również zauważyć debiut w naszym zespole w oficjalnym meczu Pawła Burbitskiego - występ naprawdę dobry i godny odnotowania.
Czarni Jelcz Laskowice - ENERGETYK 0:0
Energetyk: Wojciechowski - Kościelniak (68' Szczepański), Browarczyk, Kleśta, Jasiński - Yakavenka (83' Majewski), Nir (79' Kowalczyk), Skowron (46' Burbitski), Naściszewski, Józefowicz - Grzywniak (74' Krawczyk)
Red. Piotr Litwinowicz
Komentarze