XVIII kolejka: Utracona tożsamość

XVIII kolejka: Utracona tożsamość

Rozbici przez taktykę gospodarzy „kick and rush”. Bez recepty na taktykę trenera Drączkowskiego. W ofensywie nad wyraz(jak na mecz wyjazdowy) duża przewaga Energetyka w posiadaniu piłki i organizacji gry oraz wykreowanych klarownych sytuacji pozostawiło posmak dużego niedosytu. Koszmarne błędy indywidualne w efekcie zaciemniły końcowy obraz tego meczu

Mecz w Środzie Śląskiej który miał się odbyć w sobotę ostatecznie na prośbę gospodarzy chcących przeprowadzić zbiórkę na rzecz byłego piłkarza tego klubu - mającego obecnie problemy zdrowotne - odbył się w niedzielę. Wiedzieliśmy już że nie będziemy mogli skorzystać z usług bardzo dobrze dysponowanego w ostatnich meczach Andrzeja Kosiora. Po przyjeździe do Środy Śląskiej okazało się że nie będzie mógł wystąpić Kamil Krzanowski (brak dowodu), niepewny był również występ Tomka Sokoła, który również zostawił dokumenty w domu - ostatecznie w przerwie dotarły i wystąpił on w drugiej połowie. Od początku meczu zabrakło również Tomka Kozimora - zagrał po przerwie. To spowodowało że w wyjściowej jedenastce pojawiło się czterech nowych graczy, natomiast obrona zagrała w eksperymentalnym składzie z Maćkiem Zapałem - środkowym pomocnikiem - w roli środkowego obrońcy. To odbiło się na naszych poczynaniach destrukcyjnych, bo brakowało asekuracji, przegrywaliśmy też zbyt dużo pojedynków indywidualnych - szczególnie dużo krwi napsuł nam mocny fizycznie napastnik gości, Naskręt.

W mecz weszliśmy jednak dobrze, w 1 min. po szybkiej akcji Skowronka na prawej stronie i wrzutce z okolicy pola karnego akcję próbował finalizować Tomek Rudolf, uprzedził go jednak obrońca gospodarzy. Dłużni nie pozostają gospodarze i za sprawą Naskręta przeprowadzają dwie bardzo groźne akcje tuż przy linii końcowej boiska. Najpierw w 2 min. po dalekim podaniu krzyżowym z własnej połowy piłkę opanował jeden z graczy gospodarzy, dograł ją do Naskręta a ten minął Krawczyka, zdołał opanować piłkę przed linią końcową boiska, wygrał fizyczny pojedynek w polu karnym z Kamilem Stoszkiem, następnie minął kolejnego naszego zawodnika i wycofał piłkę na 9 metr – na nasze szczęście zawodnika Polonii uprzedził Maciek Zapał. Kolejna akcja Polonii zakończyła się już bramką. Gospodarze nie mogąc opanować strefy środkowej boiska, szukali najprostszych środków (z godną odnotowania konsekwencją) od pierwszych minut - rzucali długie piłki za plecy dość wysoko ustawionych naszych obrońców- przez całą pierwszą połowę. Ta taktyka przyniosła im efekt w 4 minucie. Po kolejnym dalekim przerzucie przed polem karnym piłkę opanował jeden z graczy gospodarzy, pozostawiony sam na sam ze Stoszkiem ograł go, a ten faulował go w polu karnym i arbiter pokazał zdecydowanym ruchem na „wapno”. Mocne precyzyjne uderzenie Kamila Liberka - po palcach Kacpra który wyczuł interwencję strzelca- wpada jednak przy lewym słupku i gospodarze obejmują prowadzenie. Próbujemy się zaraz odgryźć i po trójkowej akcji: Józefowicz, Domański, Naściszewski, za sprawą wrzutki tego ostatniego, zrobiło się groźnie na 6 metrze bramki Polonii, sytuację uratował desperackim wślizgiem obrońca gospodarzy i wybił piłkę na rzut rożny. Piłkę dośrodkował precyzyjny jak szwajcarski zegarek Maciek Zapał, ta wkręciła się w środek bramki, a zaskoczony goalkeeper z najwyższym trudem wypiąstkował ja nad poprzeczką. Kolejna wrzutka Maćka i świetnie znalazł się na pierwszym słupku Maciek Bogacki który „szczupakiem’ uderzył piłkę głową, a ta nieznacznie minęła słupek bramki Polonii.

Lepsze wrogiem dobrego

Z każdą minutą nacisk na drużynę Polonii przynosił nam kolejne sytuacje. Przedostawaliśmy się dość łatwo w okolice pola karnego gospodarzy po ciekawych akcjach zespołowych ,ale brakowało wykończenia, zbyt mało było strzałów z dalszej odległości, a te z najbliższej okolicy pola karnego były z bardzo dużą dozą szczęścia blokowane przez obrońców, którzy niczym grzyby po deszczu znajdowali się na linii toru lotu piłki i wyręczali bramkarza Polonii w polu karnym. Dużymi fragmentami wydawało się że chcieliśmy „wjechać” z piłką do bramki, zbyt długo akcje były „dopieszczane” i przekombinowane w konsekwencji czego po efektownej akcji zespołowej najczęściej w polu karnym dochodziło do zamieszania, nie zakończonego strzałem w światło bramki. Konkretne uderzenie z dalszej odległości widzieliśmy w 20 minucie za sprawą Marcina Józefowicza. Polonia schowana za podwójną gardą wciąż poszukiwała swoich szans na wyprowadzenie kontry. W 26 minucie goście dostają rzut wolny. Uderzenie z 22 metra przeniósł wysoko nad poprzeczką jeden z graczy Polonii. My dyskontujemy swoją przewagę również poprzez przewagę w ilości rzutów rożnych. W 25 min. kolejna znakomita wrzutka Zapała, w polu karnym do piłki dochodzi Tomasz Rudolf ,strzela, a jego uderzenie w dobrym stylu broni bramkarz Polonii. W 27 minucie po wrzutce nie kogo innego jak Zapała znów w polu karnym znajduje się Rudolf, strzela ,jego strzał po raz kolejny broni na raty bramkarz, bo najpierw „wypluwa” piłkę przed siebie, dopada do niej Bogacki, ale desperacko rzucający się mu pod nogi bramkarz blokuje ten strzał i piłka wychodzi na rzut rożny. Kontrolujemy grę w środku pola gdzie w 29 min. faulowany jest Józefowicz. Do piłki podszedł Zapał –jego kąśliwy strzał zdołał jednak obronić dobrze dysponowany tego dnia bramkarz Polonii. W 34 min. Łukasz Skowronek mocno powalczył na prawej stronie, dynamicznie minął dwóch przeciwników, następnie szybko rozegrał z Bogackim ,a ten wrzucił ją w pole karne, gdzie strzał Józefowicza szczęśliwie w ostatniej chwili blokuje gracz gospodarzy. Gospodarze zadowoleni skromnym prowadzeniem głównie skwapliwie pilnowali dostępu do własnej bramki. W 35 min. po wątpliwym faulu Bartka Naściszewskiego gospodarze mieli rzut wolny. Po ładnie dokręconej wrzutce piłkę trącił głową zawodnik Polonii i tylko interwencji Kacpra, który końcami palców musnął piłkę, zawdzięczamy że piłka trafiła w słupek i do szatni schodziliśmy z jednobramkową stratą.

Jaka piękna katastrofa

Po przerwie weszli na boisko: Sokół, Kozimor i Szymiczek i plan był bardzo jasny: zaatakować przeciwnika mocniejszym pressingiem i jak najszybciej poszukać bramki wyrównującej. Zanim zaczęliśmy realizować ten plan przegrywaliśmy już jednak 0:2. Indywidualny błąd na prawej stronie Kościelniaka, który przegrał pojedynek z graczem Polonii, sprowokował niebezpieczną sytuację, bo pomocnik Polonii z narożnika pola karnego wyłożył piłkę na 14 metr do niepilnowanego Naskręta, ten nie trafił czysto w piłkę, ale na szczęście dla Polonii za plecami kolegi czyhał syn trenera Polonii Kornel Drączkowski - debiutujący na tym poziomie rozgrywek - i uderzeniem lewą nogą przy prawym słupku zaskoczył Kacpra i zdobył swoją pierwszą bramkę na tym poziomie rozgrywek.

Chociaż sytuacja stawała się coraz trudniejsza to my staraliśmy się wciąż kreować grę, wierząc że dobre bramkowe sytuacje jeszcze przyjdą. Kolejne 30 minut to swoiste obleganie bramki Polonii, które wreszcie przynosi nam bramkę za sprawą Sokoła, który na prawej stronie opanował piłkę, minął dwóch graczy, wpadł w pole karne i nie dał szans bramkarzowi - było to w 60 min. meczu.. Dwie minuty później znów Sokół miał dobra okazję, ale w polu karnym zabrakło precyzji przy strzale. W 65 minucie po długiej akcji przygotowaliśmy miejsce do strzału dla Maćka Zapała – dobre uderzenie z 25 metra łapie bramkarz. Po kolejnych szybkich akcjach przedostajemy się na połowę rywala ,niestety brakuje znów dobrych i szybkich decyzji na etapie finalizacji, zwlekamy z podaniem i strzałami, efekt: w kilku kolejnych sytuacjach znów piłkę wybijają obrońcy, którzy pojawiają się w ostatnim momencie na linii toru lotu piłki i z poświęceniem przyjmują uderzenia na ciało, ratując tym samym bramkarza swojej drużyny. Z naszej strony do pola karnego momentami wygląda to bardzo efektownie. Za to gospodarze są konkretniejsi i wyprowadzają zabójcze kontrataki. W 75 minucie urodziła się dla gospodarzy szansa w postaci rzutu wolnego z bliskiej odległości od naszego pola karnego. Była to sytuacja bardzo kontrowersyjna, bo piłkę zatrzymał wślizgiem (naszym zadaniem uczynił to wedle wszelkich prawideł) Paweł Szymiczek, który uprzedził gracza gospodarzy, a ten będąc spóźniony po chwili wpadł z impetem w nogę Szymiczka, po czym efektownie się przewrócił. Po dobrej wrzutce tracimy gola po strzale głową Krzysztofa Naskręta. My wciąż nie tracimy wiary. W 78 minucie znakomity przerzut Kozimora, z piłką mija się dwóch obrońców, w polu karnym minimalnie szybszy od Rudolfa był bramkarz, który piąstkując piłkę poza pola karne trafił jednocześnie Tomka w głowę. W 71 minucie Sławek Domański po „klepce” z Józefowiczem strzela z 14 metra i znów bramkarza ratują obrońcy. W 80 min. soczyste uderzenie Łukasza Skowronka z 25 metra trafia tylko w boczną siatkę. W 82 min w swoim stylu pokręcił graczami Józefowicz po czym efektownie dograł w pole karne do Bogackiego a ten trafił tylko w bramkarza. Angażujemy wszystkie siły w ofensywie i po stratach otwiera się autostrada do naszego pola karnego. Po jednej z takich kontr urywa się Szymiczkowi w narożniku pola karnego gracz Polonii - ten lekko opiera rękę na jego barku, korzysta z tego gracz Polonii, przewraca się i mamy kolejny rzut karny. Znów strzał mocny, precyzyjny i mamy już 4:1 dla gospodarzy po strzale Kamila Liberka. Kolejna kontra Polonii i w przewadze czterech na jednego gospodarze finalizują akcję płaskim strzałem podwyższając na 5:1 po uderzeniu Jakuba Szatana.

Tracąc pięć bramek na wyjeździe nie mieliśmy prawa tego meczu wygrać. Rozmiary porażki są zdecydowanie za wysokie, ale z drugiej strony ten mecz mógł przebiegać zupełnie inaczej, gdyby nie zamieszanie z dokumentami, spóźnieniami (nie tylko w obronie). To wszystko nie sprzyja utrzymaniu tego co się wcześniej zbudowało. Piłka to też w dużym stopniu detale i one determinują jak się wykorzystuje posiadany potencjał. Miejmy nadzieję że ten zimny prysznic uporządkuje trochę rozchwianą układankę trenera Rudolfa.

Polonia Środa Śląska – Energetyk Siechnice 5:1 (1:0)                                                                                          

Gol dla Energetyka: Tomasz Sokół 63’

Energetyk: Kujawski - Skowronek, Stoszek (46'Kozimor), Zapał, Krawczyk (46'Szymiczek) - Domański, Józefowicz, Naściszewski (46'Sokół), Józefowicz - Rudolf, Bogacki.

Piotr Litwinowicz

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości